Według informacji podanych przez „Gazetę Wyborczą”, prokuratura w stolicy Polski, Warszawie, zdecydowała o reaktywacji śledztwa odnośnie incydentu związanej z aresztowaniem związkowców w drodze do udziału w strajku kobiet. Decyzja ta nastąpiła rok po umorzeniu oryginalnej sprawy. W poprzednim dochodzeniu, które miało miejsce za kadencji rządu Prawa i Sprawiedliwości, nie stwierdzono żadnych przestępstw.

Aktualnie, wydarzenia te są ponownie analizowane przy szczególnym uwzględnieniu działań co najmniej sześciorga funkcjonariuszy policji. Podejrzewa się, że mogli oni być pod wpływem decyzji centrum antyterrorystycznego Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW).

Zatrzymani członkowie związków zawodowych zostali zwolnieni po zakończeniu protestu na terenie Warszawy. Nie sporządzono jednak protokołów ich aresztowania ani nie podano przyczyn tej decyzji. Zatrzymani nie mieli również szansy skonsultować się z prawnikiem. Sąd w późniejszym czasie uznał te zatrzymania za bezpodstawne i niezgodne z prawem, przyznając odszkodowanie poszkodowanym, które zostało pokryte z pieniędzy podatników.

Mimo wyroku sądowego, żadne z osób odpowiedzialnych za ten incydent nie doświadczyło konsekwencji swoich działań i nadal pełni służbę w policji. Prokuratura Okręgowa w Warszawie początkowo odmówiła otwarcia dochodzenia w tej sprawie, jednak po interwencji sądu, śledztwo zostało uruchomione, choć bez efektów.