Mieszkańcy budynku przy ulicy Klonowej od wielu miesięcy żyją w tragicznych warunkach. Odkąd w sąsiedztwie budynku socjalnego powstało wysypisko śmieci, mieszkańcy zmagają się z plagą robactwa, głównie karaluchów. Władze miasta zainteresowały się sytuacją dopiero po programie Interwencja. O sprawie pisano już wielokrotnie, tymczasem mieszkańcy bloku przy Klonowej nadal mieszkają w dramatycznych warunkach.

Wysypisko śmieci kilka kroków od budynku mieszkalnego

Sytuacja mieszkańców Lublińca dobitnie pokazuje, jak mało znaczy człowiek wobec interesów. Dosłownie za oknami bloku widnieje rozrastająca się sterta śmieci. Składowisko odpadów jest legalne, a jego właściciel twierdzi, że nie ma tam karaluchów. To muszą być zatem bardzo czyste śmieci!

To oczywiście jasne, że karaluchy zaatakowały blok mieszkalny, ponieważ blok od wysypiska dzieli kilka kroków. Czy naprawdę tak trudno było przewidzieć scenariusz, który szczegółowo pokazano w programie Interwencja? A może po prostu nikt nie interesował się dobrem problematycznych i ubogich członków społeczeństwa?

Blok przy ulicy Klonowej nigdy nie był dziełem architektury, ale wiadomo, że mieszkania socjalne mają raczej niski standard. Natomiast stary budynek nie oznacza od razu robactwa, którego nie jest w stanie zlikwidować żadna dezynsekcja. Za katastrofalny stan budynku ewidentnie odpowiada pobliskie wysypisko śmieci.

Problemy z lokalami zastępczymi

Urzędnicy w końcu zorientowali się, że sprawy nie można zignorować, a dezynsekcje są praktycznie bezcelowe. Karaluchów jest zwyczajnie za dużo, a warunki do życia mają po prostu idealne. Jedynym rozwiązaniem jest przeniesienie mieszkańców do innych lokali socjalnych.

Burmistrz miasta w rozmowie z dziennikarzami Interwencji wytłumaczył, że lokale są, ale problem jest z samymi lokatorami. Mieszkańcy ulicy Klonowej są znani w mieście jako osoby problematyczne i niedbające o wspólne mienie. Zresztą sami mieszkańcy zarobaczonego budynku przyznali, że przed inwazją karaluchów żyło im się dobrze i trudno im się będzie przenieść.

Ludzie z innych budynków socjalnych nie chcą lokatorów z Klonowej. W związku z tym władze miasta muszą przygotować inne lokale, co może potrwać nawet do końca roku. Jedno jest pewne: ulica Klonowa już nigdy więcej nie nada się do celów mieszkalnych.