Na przestrzeni ostatnich dwóch lat nawet najwięksi sceptycy musieli pogodzić się z faktem, że ocieplenie klimatu nie jest mitem, a Ziemia ma już dość niszczycielskiej działalności człowieka. Tymczasem w Polsce w najlepsze trwa wycinka lasów. Szczególnie niepokojące są wyręby wokół Lublińca, na które aż przykro patrzeć. Radny Miasta Gabriel Podbioł wystosował nawet specjalne pismo do Nadleśnictwa z prośbą o wyjaśnienia.

Nadleśnictwo tłumaczy: las jest stary i trzeba go wyciąć

Przyznamy szczerze, że jest to dla nas nowość, ale gigantyczna wycinka lasów wokół Lublińca ma na celu ochronę terenów zielonych. Jak tłumaczą przedstawiciele Nadleśnictwa Lubliniec, tereny przeznaczone pod wycinkę porastały stare sosny, które wkrótce rozpoczęłyby naturalny proces rozpadu. Zamiast tego około 4 ha lasu zostanie wycięte i uzupełnione nowym pokoleniem drzew.

Nadleśnictwo utrzymuje, że w miejsce starych sosen pojawią się różne gatunki drzew, które stworzą różnorodny, korzystny dla klimatu krajobraz. Według opiekunów okolicznego lasu nie ma więc żadnego problemu.

Co z pozostałymi lasami i drzewostanami w kraju?

Być może kwestię drzew z Lublińca wyjaśniono, ale nie zmienia to faktu, że problem z wycinką lasów w Polsce istnieje. Nie lepiej mają się drzewa w przestrzeniach miejskich. I chociaż wycinanie drzew tłumaczy się na różne sposoby, to główną przyczyną wciąż pozostaje zysk.

Czy jako zwykli obywatele mamy szansę, aby coś z tym zrobić? Przedstawiciel Rady Miasta Lublińca dał znakomity przykład. Bo jeśli zbuntują się mieszkańcy, istnieje szansa na ocalenie dla okolicznej zieleni. Podobna sytuacja miała miejsce w Poznaniu, gdzie planowano wycinkę najstarszej części parku miejskiego, aby w jego miejscu zbudować basen. Mieszkańcy nie tylko oprotestowali pomysł, ale sami uporządkowali teren starego parku, by uchronić go przed wycinką. Udało się! Przepiękna oaza zieleni ocaleje dla przyszłych pokoleń.

To ważne, by wiedzieć, co dzieje się w najbliższej okolicy, by móc w porę zareagować na zmiany, które być może są korzystne dla inwestorów, ale niekoniecznie dla mieszkańców.