Jeszcze przed samym startem Wojskowy Klub Biegacza „Meta” w Lublińcu ostrzegał uczestników przed potencjalnymi zagrożeniami. Jasno zaznaczyli, że krew w tym biegu nie jest tylko przysłowiowa. Różne urazy, wypadki i wycieńczenie są nieodłącznym elementem tego wydarzenia. Tym samym WKB „Meta” prosił o rozsądną i przemyślaną decyzję o udziale w tym wyścigu.

Czym jest i jak wygląda „Bieg Katorżnika”? Czego mogą spodziewać się zawodnicy?

Tegoroczny bieg odbył się 14 sierpnia w Lublińcu w dzielnicy Kokotek. Jest to już 16. edycja „Biegu Katorżnika”, czyli biegu uznawanego za jeden z najbardziej hardcorowych w całej Polsce. Główny bieg to 11-kilometrowa trasa, w której pełno jest błota i stęchlizny, a nawet pijawek. Jest to naprawdę brudna i wymagająca impreza. Nie brakuje jednak wygłodniałych wrażeń i chęci sprawdzenia się w tak nieprzyjaznych warunkach osób. 

Jeśli nie wierzysz w poziom trudności biegu, to warto zajrzeć na statystyki prowadzone co roku przez stronę biegu. W 2017 roku aż 4 osoby odwieziono na SOR, 3 miały zszywane głębokie rany, a 4 osoby straciły przytomność podczas biegu. Było także dużo przypadków hipotermii i skręconych stawów. Jedna osoba wybiła sobie zęba, a 14 osobom usunięto pijawki. Do tego dochodzą setki otarć, stłuczeń i różnego rodzaju ran. 

Oprócz głównego biegu organizatorzy stworzyli także biegi poboczne. Dostosowywane są różnych grup wiekowych i poziomu zaawansowania uczestników. Zmienia się długość i trudność trasy. Pierwsza trasa dodatkowa jest stworzona z myślą o najmłodszych – „Bieg Bobasa”. Szykowane są także „Katorżnik Dziadka i Babci”, a także bieg VIP i dziennikarzy.

Jak wyglądała tegoroczna XVI edycja „Biegu Katorżnika”?

W tym roku najlepszy uczestnik biegu — Konrad Biedrowski pokonał trasę w 1 godzinę, 46 minut i 24 sekundy. Dwie minuty po nim metę przekroczył Kamil Ferenc. W „Biegu Katorżnika 2021” wzięło udział aż 1300 osób. Wydarzenie pomimo krwawej aury co roku przyciąga rzeszę śmiałków do Lublińca. Poszczególne wyniki w każdej kategorii są dostępne na stronie „zmierzymy czas”.

Przed tegorocznym startem pojawiło się kilka nieprzyjemnych incydentów. Organizatorzy musieli uporać się z takimi przeszkodami jak niszczenie banerów oraz zrujnowanie kilku elementów trasy. Został nawet skradziony ubiór ludzi pracujących przy tworzeniu toru przeszkód, ale na szczęście żadna z tych przygód nie powstrzymała startu. Wydarzenie odbyło się już bez większych nieplanowanych przeszkód, a uczestnicy pomimo trudności byli naprawdę zadowoleni.